Homilia Ks. Bp Wacława Depo wygłoszona podczas Pasterki w Biłgoraju
Czy jesteście świadomi tego, że dzisiaj wybierając się w tą noc, tutaj do kościoła jesteście skandalistami wobec świata? To jest skandal i zgorszenie, bo świat stara się dzisiaj nie przyjmować nawet prawdy rozumu i tworzy nowe prawo wbrew ludzkiej naturze. A wy wierzycie w Boga, który stał się człowiekiem i który zaakceptował sobą to co ludzkie, przyjął ciało? To jest zgorszenie nie tylko dla Żydów, którzy do dzisiaj nie uznają tej prawdy, czekają na mesjasza, potężnego we władzę i siłę, wobec świata i człowieka. Ale to jest również głupstwo, tak jak dla Greków, którzy mówią, że taka bliskość Boga z człowiekiem to jest głupotą, odejściem od rozumu. A wy dzisiaj zaprzeczacie zarówno prawdom rozumu jak i serca? Bo wierzycie, że Bóg posłał swojego Syna na świat? I nie tylko posłał, pozwolił go zabić. Prawda o żłóbku w Betlejem bardzo ściśle łączy się z prawdą krzyża na Golgocie. A my poszliśmy jeszcze dalej, bo o to stajemy przy Ołtarzach i wierzy-my, że ten biały chleb stanie się tutaj dla nas Jego Ciałem. Tym samym ciałem, które Maryja złożyła w betlejemskim żłobie. Tylko jest już w innej postaci. A ta krew stanie się krwią zbawczą poprzez Jego słowo. Ta sama krew, którą On otrzymał od Maryi – swojej Matki. W tę niepowtarzalną noc, przychodzimy tutaj aby w tym miejscu potwierdzić we własnym sercu: tak, wierzę pomimo, że rozum nie może tego wytrzymać; tak, wierzę, że Syn Boga stał się człowiekiem pomimo, że moje ludzkie serce jest zbyt słabe, aby ogarnąć te wszystkie tajemnice. Tak, wierzę i tę wiarę potwierdzamy również we wspólnocie Kościoła, dzięki któremu ta prawda do nas dociera.
Jesteśmy tutaj razem aby wobec siebie nawzajem zaświadczyć, że Bóg w Jezusie Chrystusie związał się z naszym życiem, z każdym z nas. I odkąd nosimy Jego imię jesteśmy chrystusowi. Stąd usiłowania wyeliminowania Boga z życia człowieka, są czymś zupełnie absurdalnym. I powiedzmy szczerze, gdyby się to udało prowadziłoby to do eliminowania źródła najgłębszej radości i poczucia sensu życia człowieka. Dlatego pytamy się dzisiaj, za współczesnym poetą polskim: Czy można żyć bez Ciebie Chrystusie? Można. Można bez Ciebie żyć. Można sobie życie ułożyć poza Tobą. Ale nie można bez Ciebie owocować. Przeżyć siebie do końca.
W dzisiejszych czasach trudno jest człowiekowi przyjąć prawdę o cudownym poczęciu i narodzeniu Syna Bożego. Chciałoby się aby Jezus został poczęty i urodzony tak jak wszyscy ludzie. Ale postawmy sobie pytanie dlaczego chcemy Boga sprowadzać do naszego sposobu myślenia a nie chcemy przyjąć prawdy, że to On stanął po naszej stronie abyśmy my na powrót stali się Jego dziećmi. On dał swojego Syna aby człowiek przywrócił w sobie obraz życia Bożego. A w tej interwencji Boga, jak mówimy - cudownej, widzi się jakieś zagrożenie dla natury ludzkiej Jezusa, dla Jego Matki, a także dla godności ojcowskiej Józefa – bo przecież był tylko opiekunem. Dlatego św. Łukasz wzywa nas do głębszego zamyślenia nad tajemnicą Bożego Narodzenia. Jego relacja jest dla nas dostępna tylko przez wiarę, bo ileż prostoty w tym opowiadaniu, że Jezus rodzi się jak każde dziecko. Nie tylko bez aureoli ale bez domu w stajni i tym samym znowu przekracza naszą zwyczajność. To już nasze warunki są lepsze. Zwyczajne dziecko potrzebujące pomocy, płaczące, nagie... A św. Paweł w liście do Kolosan napisze, że przecież: On jest pierworodnym wszelkiego stworzenia. On jest pierwszy spośród stworzeń i pierworodny spośród umarłych. Ewangelie niczego nie koloryzują. Zobaczmy, dwukrotna wzmianka o czynności tak prozaicznej jak owinięcie w pieluszki, podprowadza nas do jeszcze większej tajemnicy, na którą te pieluszki wskazują - do owinięcia go w całun grobowy po zdjęciu z krzyża. Tak jak potrzebował opieki matki i owego ludzkiego owinięcia tak później potrzebował cudzego grobu, w którym nikt nie został jeszcze pochowany i całunu, który przykrywał po ludzku Jego klęskę. Czy nie potwierdzały dzisiaj, że nie ma Betlejemu bez Golgoty. A myśmy się przyzwyczaili może zbyt łatwo do tego aby traktować Boże Narodzenie jedynie w kategoriach sentymentu. Dlatego niektórzy proponują nam, żeby to włączyć do mitów. Dlatego próbuje się sprowadzać Jego historię tylko do ludzkich wymiarów, począwszy od tego, że tworzy się filmy pokazujące Jego życie rodzinne i seksualne odzierając Go z tego co najważniejsze – z synostwa Bożego.
Maryja prowadzi nas do tej tajemnicy dzisiaj. To od Niej uczyła się tej trudnej prawdy macierzyństwa, żyjąca dzięki Bogu jeszcze, matka ks. Jerzego Popiełuszki. Jeden z fotoreporterów zrobił niezwykłe zdjęcie, czarno-białe, kiedy Marianna Popiełuszko trzyma w swojej ręce zmasakrowanego syna. Co prawda ubranego już w ornat, przed włożeniem do trumny. Kiedy ją zapytano jak to przeżyje? – odpowiedziała: Od Maryi nauczyłam się tej prawdy, że rodząc syna oddałam go Bogu i dlatego modlę się za tych, którzy go zabijali. To jest prawda trudnego macierzyństwa, którego uczymy się dzisiaj również tutaj w Boże Narodzenie. Chcemy bowiem odnaleźć sens dla naszych codziennych wzmagań. Żeby można było zrozumieć, że cała proza naszego życia i wszystko to co się na nią składa: tajemnice piękne, radosne ale i bolesne mają sens. Że ma sens troska nad dziećmi nienarodzonymi i tymi którym zmieniamy pampersy, troska nad staruszkami, tej wierności codziennej poprzez powołania rodzinne i zawodowe. Bo Bóg jest blisko nas, daje nam siebie. On wkroczył w nasze życie, a niektórzy chcieliby religię zepchnąć tylko do spraw prywatnych. A kiedy Chrystus poprzez swój Kościół głosi prawdy trudne i wymagające, świat zdaje się podpowiadać: posłuchamy Cię innym razem. A Bóg zawsze nie chce przekonać nas do siebie mocą i siłą argumentów, On chce zdobyć nasze serca swoją bezbronnością. Boże Narodzenie przynosi nam wielką pochwałę prozy codziennego życia, zwyczajności. Nieraz powiada się wprost: to zbyt piękne aby było prawdziwe. Ależ czy nie jest odwrotnie? To znaczy, że dlatego jest piękne bo jest związane z prawdą. Piękno jest blaskiem prawdy. A dzisiaj ostrzegał nas w swoim kazaniu na Boże Narodzenie, jeszcze wówczas Kardynał Józef Ratzinger: świat się niejako sprzysiągł aby z brudu, nieczystości uczynić prawdę. I zauważmy jak to dzisiaj powróciło poprzez oskarżenia papieża w jego ostatniej książce, która nie jest jeszcze wydana po polsku, kiedy wskazuje na Chrystusa jako Światłość świata. A mówi się, że papież zmienia poglądy, że się dopasowuje do ludzi aby kościoły nie opustoszały i dlatego pozwala na zejście z dyscypliny życia seksualnego. Oskarża się go o śmierć niewinnych dzieci w Afryce. Pokazuje się jedynie to co się chce, chociażby z marginesowych słabości Kościoła i nadużyć seksualnych w Kościele. Jakby to był temat najważniejszy dla świata, żeby wydobyć brud i grzech. Ale świat zapomina, że właśnie z grzechem my podchodzimy po żłóbek Chrystusa i podchodzimy pod krzyż. Bo nie ma innego wyjścia. Poza Chrystusem nie ma życia i każdy grzesznik ma do Niego prawo. Dlatego nie dajmy się zwieść tym, którzy w święta będą tradycyjnie tłumaczyć, że Boże Narodzenie to bajka, a może będą sobie drwić z naszej radości. My bądźmy zwiastunami Boga, który zamieszkał pośród nas po to aby twoje i moje życie uczynić sensownym. Maryjo pomóż nam potwierdzić tę wiarę. Ty, która byłaś wierna od Betlejem po Golgotę. Amen.
Na zakończenie Pasterki Ksiądz Biskup wyraził swoją wdzięczność księdzu Prałatowi Józefowi Flisowi. Zwracając się do wiernych i Księdza Prałata mówił:
(...) Przyszliśmy tutaj dzisiaj do tego wspólnego domu, które Bóg i wy budujecie - własną ofiarą, cierpieniem i modlitwą. I potrzebujecie przewodników na tej drodze, żeby w tym miejscu znaleźć swoje miejsce, żeby każdy z was czuł się tutaj u siebie. Z pewnością doświadczycie tego, że kiedyś będziecie mieli swoje własne oryginalne miejsce. Kiedy tutaj już będzie i Droga Krzyżowa z tymi obrazami przed, którymi modlił się Jan Paweł II, i kiedy będzie ten kościół już ozdobiony - będziecie mieć swoje miejsce. To będzie wasz dom i będzie również świadczył o waszych przewodnikach a w sposób szczególny o Księdzu Prałacie. Dlatego pozwólcie, że w tą radość dzisiejszej nocy wypowiem swoją radość a jednocześnie dla niego nominację, którą ogłosiłem już na spotkaniu z księżmi w Domu Diecezjalnym. Ksiądz Prałat od dwóch dni jest moim osobistym wikariuszem a więc wikariuszem biskupim do spraw związanych z ekonomią i gospodarczymi sprawami na terenie naszej diecezji. Był ekonomem, ale może dla kogoś ten tytuł - powiecie - może nic nie znaczy, ale w hierarchi Kościoła to jest dzielenie się nie tylko współodpowiedzialnością biskupa ale i zaufaniem. Dlatego bardzo się cieszę, że mogę wobec was obdarować go tym tytułem personalnego mojego współpracownika, wikariusza. Na zewnątrz wobec tych, którzy będą podejmować różne zadania i obowiązki zarówno w kościele polskim jak i za granicą. Dlatego Księże Prałacie wzrastaj nie tylko w mądrości i odpowie-dzialności ale w łasce i życzliwości u Boga i ludzi. Możecie go oklaskać...
Módlcie się za swoich kapłanów i bądzcie czujni wobec tego co się wokół nas dzieje bo dzisiaj nad ranem, o godzinie 2.00 w nocy czterech zamaskowanych bandytów dokonało napadu na kolejną plebanię i kolejnego księdza w naszej diecezji. Ja to dzisiaj powiedziałem głośno przez nasze Katolickie Radio Zamość, bo o tym nie wolno milczeć, bo niedługo niestety będziemy mogli usłyszeć o kolejnych ofiarach. Tak jak nam przypomina to hasło „zło dobrem zwyciężąj” ale nie pozwólmy aby krew księdza rozlewana była na polskich plebaniach i na polskiej ziemi. Tak jak to miało miejsce dzisiaj w nocy. Dobrze, że ocalili mu życie. To jest już kolejna próba napadu w nocy w tym ostatnim adwencie. Dzisiaj Krynice pod Tomaszowem, wcześniej Nielisz koło Zamościa, Łosiniec. Moi Drodzy! Weźmy to sobie do serca - abyśmy my byli wspólnotą Kościoła, to znaczy wspólnotą Boga z ludźmi. A przyznam się, że tymbardziej mnie to boli. Jest to jeszcze jeden dowód działania złego ducha bo właśnie tydzień temu bierzmowałem w Zakładzie Karnym w Zamościu ośmiu skazanych. Wśród nich bierzmowałem jednego mordercę, który powiedział: „To, że nie miałem z Bogiem żadnych więzi popełniałem zło, żeby mnie ktoś zauważył”. Moi Drodzy! Z pewnością zły duch nie popuszcza, jeśli ktoś jest wyzwalany z jego pętli. Dlatego jeszcze raz proszę módlmy się za siebie nawzajem, ale i bądźmy odważni stawać w obronie zaczynając od dobrego słowa, dobrego otwarcia serca i drzwi. Bo z pewnością zobaczycie w mediach nagonkę kolejną kiedy się rozpoczną wizyty kolędowe. Że znowu księża to będą zdziertusy, łajdacy, złodzieje... A to wy będziecie współpracownikami w pokonywaniu zła dobrem i przebaczeniem. Dlatego prośmy Boga o Jego miłosierdzie nad nami i nad tymi, którzy to zło popełniają aby mieli odwagę odwrócenia się od zła. Bo taki jest dzisiaj świat. Dlatego idźmy dzisiaj... i niech to będą moje życzenia i błogosławieństwo dla was - idźmy w tę noc, ale bądźmy nosicielami światła, które jest z Boga, które oświeca każdą naszą drogę. Abyśmy byli mocni wiarą, nadzieją i miłością, którą Chrystus może dać człowiekowi. Niech Pan was błogosławi.
Autor: Mirosław K.
2010-12-28